Bransoleta na własną rękę

Zafascynowało mnie to, jak rozwinięty jest rynek handlu biżuterią DIY i jak wiele osób składa z paciorków dzieła sztuki. Oto wynik tej fascynacji.


Zacząłem od zbierania wszystkiego, co tylko mogłem znaleźć w domu. Później określiłem kolorystykę, której miałem się trzymać i okazało się, że brakuje materiałów na całą długość. Poszukałem więc rzeczy, które na pozór nie nadawały się do tego celu. W końcu na grubej nici znalazły się następujące obiekty:

11 czarnych paciorków
4 metalowe "dzwonki"
duży czerwony koralik
3 białe, różne od siebie paciorki
6 małych, srebrnych paciorków
nakrętka na małą śrubę
biały koralik pomalowany na czerwono
duży metalowy wisior

i ciekawsze:

5 "kamyków"
drut miedziany zwinięty w kulkę
dwa krótkie srebrne łańcuszki splątane w kulki

pamiątka znad morza

 Najwięcej czasu spędziłem nad "kamykami", ale to one prezentują się najciekawiej. Gdzieś na strychu ciągle walają się rzeczy, których nie wolno wyrzucić. Wśród nich kolorowe kamyczki przywiezione pewnie znad morza. Wziąłem cienki koralik (w kształcie rurki, naszywa się takie na ubrania) i kamyczek po kamyczku doklejałem do niego kolejne warstwy, aż rurka w środku stała się zupełnie niewidoczna. Zamiast kleju użyłem bezbarwnego lakieru do drewna. Lakier wypełnił wszystkie luki i dodał połysku.

sklejone kamyki, nakrętka i fragment łańcuszka


bransoleta na miniaturowym kajecie

Tak to wyszło z materiałów, które miałem pod ręką. Jestem pewien, że każdy u siebie znajdzie coś równie lub bardziej ciekawego.

A wszystkich męskich mężczyzn, dla których nie ma biżuterii tak godnej faceta jak łańcuch, zapraszam do najbliższego muzeum archeologicznego.