Dali kajet

Co codziennie traci na aktualności? Już w lutym w promocji pewnej ekskluzywnej sieci księgarni można było nabyć kalendarze. Różne różniste. Trafił mi w ręce taki Salvador i co ja mogłem z nim zrobić.




 Ten wzrok, ten wąs.


Kajet w największym (jak na razie) formacie - standardowym A5. Złożyłem go już jakiś czas temu i leżał na parapecie, stąd mocno pożółkłe grzbiety kartek.


Jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia. Wiele kajetniczych metod wypracowałem dopiero później.


Nie przywiązywałem wtedy wagi do jakości cięcia, wyglądu krawędzi oprawy i wykończenia grzbietu.


Nadal trochę żałuję Salvadora - użycia go do oprawienia kajetu takiej jakości - ale jak już wcześniej wspomniałem, przy każdym uczę się czegoś nowego.


Kalendarze były pełne obrazów, które pewnie z czasem też trafią na okładki. 

Zostało mi jeszcze majestatyczne oblicze Alfonsa Muchy. Czas pokaże.